Lubię sprzeczności. Lubię jak jest nieoczywiście. Jak coś jest proste, ale z elementem zaskoczenia, właściwie zupełnie ‚zwyczajne’, a jednak niesamowicie oryginalne. Takie właśnie przedmioty lubię najbardziej, to one najskuteczniej przykuwają moją uwagę. Udziwnione formy w których wszystkiego jest za dużo natychmiast omijam wzrokiem. Dzisiejszej bohaterki, lampy Big Mama nie sposób nie zauważyć nie tylko ze względu na jej pokaźne rozmiary. Pierwsze co mnie urzeka to materiał, zrobiona jest z jednego z moich ulubionych tworzyw – Tyveku. Do bólu prosta, a zupełnie niepowtarzalna dzięki prostemu zabiegowi, przeskalowaniu. Robi kolosalne wrażenie, będąc przy tym szalenie funkcjonalną i swojską lampą, moim zdaniem idealną do zawieszenia nad stołem.
Big Mama powstała w tym samym studiu projektowym co Betonówa. Brawo dziewczyny!